Jak sadzicie co by sie stało po bitwie pod Waterloo gdyby Napoleon ją wygrał. Faktem jest to , ze Bonaparte był juz naprawde bliski zwyciestwa w tej bitwie. Tylko pytanie co dalej. Moim zdaniem Waterloo to przedwczesny upadek cesarza , lecz predzej czy pozniej nie unikniony. A jakie jest wasze zdanie na ten temat ? W drugiej rundzie głosowania Hitler poprawił nawet swój rezultat z pierwszej tury, co było znaczącym sukcesem NSDAP. Hindenburg uzyskał stosunkowo niski wynik – 53 proc. głosów. Zobacz 1 odpowiedź na zadanie: Co by się stało gdyby Hitler wygrał II wś ? Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1895) Gdyby Hitler wygrał wojnę… Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I Film przygodowy Harry, Ron i Hermiona opuszczają Hogwart i rozpoczynają misję zleconą im przez Dumbledore'a. Jego partia była największym ugrupowaniem politycznym w Reichstagu, a jej wódz brylował na politycznych salonach. Jednak Goebbels był zbyt bystrym obserwatorem, żeby nie dostrzegać najistotniejszych spraw. Wiosną 1932 r. odbyły się wybory prezydenckie. Wygrał je ponownie bez trudu Hindenburg, zdobywając 53 proc. głosów. Zobacz Gdyby Hitler wygrał wojnę Marian Podkowiński w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. . Jak Hitler zwyciężył? Twórcy książek i filmów wskazali wiele możliwości. Robert Harris w thrillerze „Vaterland” z 1992 r. (później zekranizowanym) wyjaśnia: „Zwycięstwo nad Rosją na wiosnę czterdziestego trzeciego – triumf strategicznego geniuszu Führera! Zapoczątkowana rok wcześniej letnia ofensywa Wehrmachtu odgrodziła Moskwę od Kaukazu. Armia Czerwona została odcięta od pól naftowych Baku. Stalinowska machina wojenna zatrzymała się, bo zabrakło po prostu paliwa”. Jak poradził sobie Hitler z Wielką Brytanią? Jeszcze prościej: „Pokój z Brytyjczykami w czterdziestym czwartym – triumf kontrwywiadowczego geniuszu Führera! (…) Wszystkie U-Booty zaopatrzone zostały w nowe maszyny szyfrujące. (…) Namierzanie statków handlowych nie sprawiało odtąd żadnych trudności. Zagłodzoną Anglię zmuszono do kapitulacji. Churchill razem ze swą bandą wojennych podżegaczy uciekł do Kanady”. Na placu boju pozostały USA. Ale nie na długo: „Pokój z Amerykanami w 1946 – triumf naukowego geniuszu Führera! Kiedy Ameryka pokonała Japonię, zrzucając na nią bombę atomową, Führer wystrzelił rakietę V3, która eksplodowała nad Nowym Jorkiem. Dał dowód, że zaatakowana Rzesza gotowa jest podjąć kroki odwetowe. Wojna ograniczyła się do serii krwawych starć z partyzantami na obrzeżach nowego niemieckiego imperium. Nastał czas nuklearnego pata, który dyplomaci ochrzcili mianem zimnej wojny”. Prawda o Żydach W opisanej sytuacji hitlerowcy, nie mając w zasadzie wewnętrznej opozycji (poza zmarginalizowanym Kościołem i hipisopodobną młodzieżą w dżinsach, konspirującą w Białej Róży i słuchającą „Die Bitels”), toczą zaciekłe zmagania na Uralu z resztkami dawnego sowieckiego imperium. No i rozmyślają o ułożeniu stosunków z Ameryką. Rządzi nią w 1964 r. – gdy rozgrywa się akcja powieści – Kennedy. Ale nie John Fitzgerald, lecz jego ojciec Joseph („tchórz, antysemita, gangster i sukinsyn”). Skłonny jest znormalizować stosunki z Hitlerem. Tym bardziej że cały świat nie wie, albo udaje że nie wie, co zrobili hitlerowcy z milionami Żydów. Jedna z bohaterek książki, amerykańska dziennikarka, stwierdza: „Mówią, że tropiąc Żydów, przetrząsnęliście wszerz i wzdłuż całą Europę. A potem wysłaliście ich wszystkich – mężczyzn, kobiety, dzieci i małe niemowlęta – do gett na Wschodzie, gdzie tysiące zmarły z głodu i chorób. Tych, co przeżyli, zmusiliście, żeby ruszyli dalej na Wschód. Nikt nie wie, co się z nimi następnie stało. Garstka uciekła przez Ural do Rosji. Widziałam ich w telewizji. W większości śmieszni starcy; trochę sfiksowani. Opowiadają o zbiorowych egzekucjach, o zbrodniczych eksperymentach medycznych, o obozach, z których nikt nie wyszedł. Mówią o milionach zabitych. Ale wtedy pojawia się w swoim eleganckim garniturze niemiecki ambasador i mówi, że to wszystko jest komunistyczna propaganda. I powiem ci coś więcej: w gruncie rzeczy większość ludzi ma to głęboko w nosie”. W tym świecie – mówiąc Holokaust – ma się na myśli zbrodnie Stalina. Na nieszczęście III Rzeszy, są jednak ludzie, którzy pamiętają o wymordowaniu Żydów i mają na to dokumenty. Ujawnienie i dostarczenie tych kompromitujących Hitlera materiałów do USA jest osią dramaturgiczną powieści Harrisa. Autostrady w byłej Polsce Ale, ale – co z Polską w tej wizji? Co z resztą Europy, dlaczego milczy? „Luksemburg stał się Mosellandem, Alzacja i Lotaryngia Westmarkiem, Austria Ostmarkiem. Czechosłowacja – ten bękarci twór traktatu wersalskiego – skurczyła się do Protektoratu Czech i Moraw. Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zostały wymazane z mapy. Na wschodzie Niemieckie Imperium podzielono na cztery Reichskommisariaty: Ostlandu, Ukrainy, Kaukazu i Moskowii – wymienia Harris. – Dwanaście krajów Zachodu (…) otoczyło wianuszkiem Rzeszę, tworząc na mocy podpisanego w Rzymie traktatu Europejską Wspólnotę Gospodarczą. Niemiecki był drugim oficjalnym językiem we wszystkich szkołach. Ludzie jeździli niemieckimi samochodami, kupowali niemieckie radia i telewizory, pracowali w należących do Niemców fabrykach i narzekali na hałaśliwe zachowanie niemieckich turystów w zdominowanych przez Niemców kurortach. Niemcy wygrywali wszystkie międzynarodowe zawody sportowe z wyjątkiem krykieta, w którego grali tylko Anglicy. W tym wszystkim Szwajcaria zachowała neutralność”. Polska przetrwała… tylko w zrabowanych przez hitlerowców dziełach sztuki („Obraz wydzielał z siebie słaby zapach pleśni i kadzidła – zapach przedwojennej Polski, zapach narodu, który zniknął z mapy Europy”). Próżno szukać resztek naszego kraju na mapie: „Odra: naturalna granica Niemiec z Polską. Tyle tylko, że nie było tutaj żadnej granicy; nie było Polski. (…) Na gołym wzgórzu niedaleko drogi stał Totenburg – Cytadela Poległych – cztery granitowe, wysokie na pięćdziesiąt metrów wieże, otaczające obelisk z brązu. Kiedy go mijali, na metalu zabłysły niczym w zwierciadle słabe promienie słońca. Między tym miejscem a Uralem stały dziesiątki takich mogił – monumentalnych pomników wzniesionych ku czci Niemców, którzy polegli i mieli jeszcze polec w walkach na Wschodzie. Przecinające Śląsk i stepy dwupasmowe drogi biegły grzbietem wzgórz, żeby nie zasypały ich zimowe śniegi – puste, wiecznie smagane wiatrem autostrady”. Hitlerowskie autostrady! Ten symbol „postępu” to jednak nic w porównaniu z tym, czego dokonali Niemcy w „Człowieku z Wysokiego Zamku” (1962) kultowego twórcy SF Philipa K. Dicka: „Ledwo udało im się z największym trudem wygrać wojnę, a natychmiast zabrali się do podboju planet”. Rok 1962 „Stary Adolf, przebywający podobno gdzieś w sanatorium, dożywający swoich dni w starczym uwiądzie. Syfilis mózgu jeszcze z czasów, gdy był lumpem w Wiedniu. (…) Cały świat o tym wiedział, a mimo to bełkot Führera był nadal świętością. Biblią. Jego poglądy zaraziły całą cywilizację, a teraz zaślepione, jasnowłose nazistowskie pedały jak zarazki roznosiły chorobę na inne planety” – sarka pewna Amerykanka z powieści Dicka. Okazuje się przy okazji, że w zwasalizowanej przez Niemcy i Japonię Ameryce jest też miejsce na poczucie humoru. „Słyszałeś występ Boba Hope’a poprzedniego wieczoru?” – pyta bohaterka. – „Opowiedział świetny kawał o niemieckim majorze przesłuchującym pierwszych spotkanych Marsjan. Marsjanie nie potrafią przedstawić dokumentów rasowych stwierdzających, że ich dziadkowie byli Aryjczykami. Więc ten major wysyła do Berlina raport, że Mars jest zamieszkany przez Żydów. (…) A oni mają trzydzieści centymetrów wzrostu i dwie głowy”. Amerykanie mogą sobie jeszcze pozwalać na żarciki ze względu na… Japonię. Kontroluje ona tzw. Wspólnotę Pacyficzną, obejmującą zachodnią część dawnego USA. To Japonia jest w tym świecie oazą zasad (pomijamy Włochy: „Małe imperium na Bliskim Wschodzie, operetkowy Nowy Rzym”). Japończycy kolekcjonują americana z czasów wojny secesyjnej, nie tolerują antysemityzmu… Problem w tym, że nie zrobili nic w kierunku kolonizacji planet. Zamiast tego ugrzęźli w Ameryce Płd.: „Podczas gdy Niemcy z całą energią prowadzili zrobotyzowane prace konstrukcyjne w Kosmosie, Japończycy nadal wypalali dżunglę w głębi Brazylii, wznosząc siedmiopiętrowe gliniane bloki mieszkalne dla byłych łowców głów. Zanim pierwszy japoński statek kosmiczny oderwie się od Ziemi, Niemcy będą mieli w garści cały Układ Słoneczny”. Zresztą Niemcy i tak już się szykują, żeby Japonię zniszczyć (plan Dmuchawiec: prowokacja, a potem „zmasowany atak nuklearny na Wyspy Japońskie bez żadnego ostrzeżenia”). O tym, że nie cofną się przed niczym, świadczą ich działania w Afryce: „Morze Śródziemne zamknięte, osuszone, przekształcone w pola uprawne dzięki wykorzystaniu energii atomowej: cóż za rozmach! (…) Trzeba było dwustu lat, żeby pozbyć się amerykańskich krajowców, Niemcy zaś prawie osiągnęli to w Afryce w ciągu lat piętnastu”. Po rdzennych Afrykańczykach przetrwał tylko „miliard organicznych kopczyków w Afryce, które teraz nie były już nawet trupami”. No i narzędzia, do których wykorzystali ich kości praktyczni hitlerowcy. Błękitnoocy aryjscy osadnicy Dla odmiany, z Festung Europa w Dickowskim świecie startują międzyplanetarne hitlerowskie rakiety. Na Starym Kontynencie nie ma już miejsca dla Słowian: „Zostali odepchnięci o dwa tysiące lat wstecz, do swojej kolebki w Azji. Wyparci całkowicie z Europy, ku ogólnemu zadowoleniu. Z powrotem do wypasania jaków i polowania z łukiem”. Kolorowe niemieckie pisma pokazują, kto ich zastąpił: „Błękitnoocy, jasnowłosi aryjscy osadnicy pracowicie siejący, orzący i zbierający na rozległych polach Ukrainy, tego spichlerza świata. Nie ma wątpliwości, że to ludzie szczęśliwi, a ich domy i gospodarstwa uderzają schludnością. Nie widzi się już zdjęć pijanych Polaków siedzących w otępieniu przed walącymi się chałupami lub oferujących kilka nędznych brukwi na wiejskim targu. Wszystko to należy do przeszłości, tak jak rozjeżdżone polne drogi, które jesienne deszcze zmieniały w nieprzejezdną bryję” (znów wraca kwestia polskich dróg!). Osobna kwestia to Żydzi. Oczywiście padli ofiarą eksterminacji. Ale nie wszyscy. Jeden z nich wtopił się w tłum po przejściu serii operacji plastycznych. Opowiada: „Zmieniłem sobie kształt nosa, zmniejszyłem swoje wielkie, tłuste pory, rozjaśniłem chemicznie skórę, zmieniłem kształt czaszki. Słowem, fizycznie nie można mnie zdemaskować. Mogę – i często tak robiłem – poruszać się w najwyższych sferach nazistowskich. Nikt mnie nigdy nie zdemaskuje”. Autor książki nie byłby jednak sobą, gdyby w istocie nie pytał o realność naszego świata. Otóż w rzeczywistości „Człowieka z Wysokiego Zamku” promykiem nadziei dla udręczonej ludzkości jest tytułowa postać: pisarz, który opisał w książce świat, w jakim Hitler nie wygrał wojny. Dick zaczął też prace nad ciągiem dalszym „Człowieka …”: hitlerowcy odnajdują wszechświat równoległy (może nasz?), w którym przegrali, i postanawiają działać. Cóż, kij ma dwa końce. Wiara w światy równoległe mogłaby dla nas oznaczać, że gdzieś obok funkcjonuje straszna rzeczywistość z powieści Dicka! Ale to jeszcze nic w porównaniu z koszmarem, jaki odmalował w 1966 r. Austriak Otto Basil w „Brunatnej rapsodii”. Lodowy Sfinks SS i zamek Graala w Arktyce Jako jeden z pierwszych autorów Basil zwrócił uwagę na okultystyczno-pogańską aurę III Rzeszy. Połączył ją z atmosferą świata wiszącego na krawędzi nuklearnej zagłady, wzbogacił o sadomasochistyczne obsesje głównego bohatera (nordyckiego radiestety, snującego fantazje o ponętnej byłej komendantce obozu koncentracyjnego), a postacie pozbawił wszelkiej nadziei i sympatii. W tym świecie III Rzesza podporządkowała sobie Amerykę i zajęła Wschód aż po Ural, „naszpikowany kopalniami uranu i bronią jądrową”. Konkretów jest więcej: Rzeszę otacza pierścień zależnych państw i prowincji – w tym Kaukaz, Zakaukazie i Ruś, „którym Führer przyznał specjalną konstytucję stanową według średniowiecznych wzorów (w nagrodę za to, że pierwsze powstały przeciwko apokaliptycznej bestii bolszewizmu)”. Azja Środkowa to hitlerowskie lenna. Także Tybet należy do strefy wpływów niemieckich. Posowiecki Wschód to pole do popisu dla „warownych chłopów krwi niemieckiej i nordyckiej” oraz miejsca pamięci: „Rozbudowany w głąb system umocnień i stref osadnictwa zabezpieczał bezkresny Ostland. Wszędzie widać było dzieło nosicieli światła. Tam, gdzie dawniej stały obozy zagłady (UmL–V), wznosiły się teraz sztuczne pagórki – właściwie, jak mówiono, usypane z czaszek – zamki warowne zakonu SS oraz walhalle ariozofów”. Oczywiście nie ma tam miejsca dla „gorszych” ras: „Nie było już ani białych, ani czarnych Żydów, dawno przestali istnieć. »Żyd« stał się pojęciem ontogenetycznym, historycznym, abstrakcyjnym terminem. Żydów spotykało się jeszcze tylko w postaci wypchanych eksponatów w muzeach historii naturalnej, gdzie pokazywano ich jako odszczepioną od właściwego pnia ludzkości, zwyrodniałą gałąź hominidów”. Koniec brunatnej rapsodii W obliczu konfliktu niemiecko-japońskiego, papież i dalajlama zostają wzięci do niewoli, a dobra Kościoła katolickiego skonfiskowane. Na sesji Rady Rzeszy o globalnym zasięgu Berlin mobilizuje kolaborantów: Lavala, Quislinga, Własowa, Franco. Cios III Rzeszy zadaje śmierć Führera: „Bezpośrednio po ogłoszeniu na cały świat wiadomości o śmierci Hitlera, w Zjednoczonych Stanach Zależnych Ameryki (United Vassal States of America), a głównie w »Apeman Reservations« (AMR) i »Apemen Camps« (AMC) na południu, wybuchły krwawe zamieszki. Zagadką było, w jaki sposób ta wiadomość mogła dotrzeć do podludzi, gdyż od chwili objęcia władzy przez Radę Trzech K–K–K i przywrócenia niewolnictwa (…) rygorystyczna już sama w sobie blokada informacyjna została maksymalnie zaostrzona”. Jeszcze Hitler nie ostygł w trumnie, a światem wstrząsa atomowa hekatomba. Japonia i Niemcy wymieniają ciosy („Singapur zamienił się w morze płomieni, Kobe i Osaka przestały istnieć. Jednostki sino-japońskich spadochroniarzy zostały zrzucone na protektorat Rzeszy Honkgong”), ale to Azjaci osiągają przewagę. Wysadzają desanty na Krymie, na granicy hiszpańsko-portugalskiej, w Ulsterze, w Finlandii i pod Weroną. Zaś ich pociski jądrowe spadają w końcu i na rdzenne ziemie Rzeszy. Niedobitki hitlerowskich nadludzi uciekają na daleką północ, tam gdzie wcześniej postawili monumentalne budowle o działających na wyobraźnię nazwach: Lodowy Sfinks SS, zamek Graala w Arktyce… Gdzieś wśród lodów badacze antymaterii prowadzą prace nad hitlerowską superbombą, wunderwaffe. Mają rozkaz „odpalenia superbomby nawet wówczas, gdyby na jej celowe strategiczne użycie było już za późno”. Świat umiera z wrzaskiem. Umarłby – gdyby Hitler wygrał wojnę. Kwestia polska Ze wszystkich tych książek największy wpływ na popkulturę wywarła najwcześniejsza: „Człowiek z Wysokiego Zamku” Philipa K. Dicka. W Polsce wydano ją dokładnie czterdzieści lat temu, z dość sporym opóźnieniem, bo tej kultowej i klasycznej już powieści science fiction stuknie w 2022 roku sześćdziesiąt lat. Rzecz jasna Dick nie był pierwszym, który bawił się w historyczne „co by było, gdyby”. Już w starożytności Tytus Liwiusz zastanawiał się, czy Rzym oparłby się Aleksandrowi Wielkiemu, gdyby ten nie zmarł przedwcześnie i z czasem skierował swoje kroki na zachód. Przez wieki wiele znakomitości zajmowało się historią alternatywną czy – nieco bardziej naukowo umocowaną – tzw. historią kontrfaktyczną. Owszem, część badaczy jej nie lubi, inni traktują jednak jako wartościową rozrywkę i ćwiczenie umysłowe. Wszystko zależy oczywiście od poziomu danej wizji. W nowym numerze „Focusa Historia” postanowiliśmy skupić się na Polsce i Polakach. Przedstawiamy trzy różne opowiadania utrzymane w konwencji historii alternatywnej. W pierwszym, zatytułowanym „Był sobie Polak, Rusek i Niemiec”, Ziemowit Szczerek zastanawia się nad konsekwencjami ewentualnego sojuszu Polski z Hitlerem i wspólnego pójścia na wojnę przeciw Związkowi Sowieckiemu. Czy z ofiar zamienilibyśmy się w katów? Za kogo byśmy się uważali? Jak wiele by to zmieniło? Czy nasza część Europy stałaby się nie do poznania? Z kolei Aleksandra Zaprutko-Janicka w opowiadaniu „Zamach na króla Polski” idzie innym tropem. Pokazuje historię bardziej w skali mikro. Przedstawia historię operacji polskiego podziemia, do której nigdy nie doszło, aczkolwiek była podobno planowana. To atak na generalnego gubernatora Hansa Franka jadącego z wizytą do Zakopanego, w odwiedziny do „germańskich” górali. Zamach ma swoją cenę, pytanie czy warto ją zapłacić. Czy w walce z totalitarnym reżimem można być jednocześnie skutecznym i honorowym? Trzecie opowiadanie to „Ucieczka ze Starego Boru”, łączące kilka wątków. Po pierwsze wykorzystuje ono – w alternatywnym świecie triumfującej III Rzeszy – klisze i postacie znane ze współczesnej kultury masowej. Po drugie pokazuje ewentualny los Polski północno-wschodniej w świecie rządzonym przez aryjskich szaleńców. Po trzecie zahaczamy o dosyć aktualną tematykę starcia nauki i pseudonauki. Ta ostatnia w III Rzeszy była motywowana ideologicznie. Obsesyjnie widziała w wielu dziedzinach wiedzy „żydowskie” i „komunistyczne” wpływy, a sama gotowa była dać wiarę w najbardziej absurdalne teorie, byle były odpowiednio „aryjskie”. Na koniec zaś, po opowiadaniach, przypominamy sylwetkę naszego największego twórcy science fiction Stanisława Lema – urodzonego 100 lat temu. W jego przypadku II wojna światowa nie była odległą wizją, lecz tragiczną kartą z życiorysu. Do tego proponujemy wywiad z pisarzem SF Marcinem Podlewskim. Opowie nam o tym, dlaczego historia alternatywna jest tak popularna, a jednak Lem unikał jej jak ognia. Wspomniane opowiadania i artykuły znajdziesz w nowym Focusie Historia nr 5/2021. --> Archiwum Forum [1] EG2009_136052471 [ Pretorianin ] Co by było gdyby Hitler wygrał podczas drugiej wojny światowej? Co by było gdyby Hitler wygrał podczas IIWW? Jak myślicie? Jakby wyglądał obecny świat? [3] Michael_999 [ Kill with skill ] Pewnie nie byłoby tego wątku ;) [4] Max_101 [ Mów mi Max ] gandalf2007 [ Generaďż˝ ] Gdyby wygrał to na pewno by nie przegrał :) Awerik [ Backpacker ] Autostrady. [7] Czagap [ Konsul ] Co by było? hmm... Philipa K. Dick "Człowiek z Wysokiego Zamku" [8] kali93 [ Isildur ] Ich weiss nicht! [9] rzaba89nae [ WTF!? ] Nie byłoby x360, bo wszyscy przerzuciliby się obowiązkowo na ps3, nie byłoby akcji "Nie przerabiam nie kradnę"... Może nawet nie byłoby miękkiego i pachnącego papieru toaletowego... Strasznie by było... [10] Behemoth [ Rrrooaarrr ] Można gdzieś dostać film z drugiego posta? (poza torrentami) © 2000-2022 GRY-OnLine Nagłówki mediów z całego świata informują, że mężczyzna nazywający się Adolf Hitler wygrał ostatnie wybory w jednym z regionów Namibii. Imię i nazwisko polityka nie mogą być przypadkowe - od czasów wojny są one kojarzone jedynie z wojennym zbrodniarzem i liderem nazistów i z tego powodu imię całkowicie wyszło po wojnie z użytku. Adolf Hitler z Namibii nic nie może jednak poradzić na to, jak się nazywa... Adolf Hitler Uunona z Namibii podbija w ostatnich dniach światowe media. Mężczyzna o imieniu i nazwisku wzorowanym na niemieckim zbrodniarzu zwyciężył wybory w Oshanie w Namibii. I choć trudno nie postrzegać go przez pryzmat jego nazwiska, on sam zapewnia, że nie ma nic wspólnego ze zbrodniczymi poglądami głoszonymi przez przywódcę III Rzeszy. Piętno jednak pozostaje i można się spodziewać, że Adolf Hitler z Namibii tłumaczył się ze swojego imienia i nazwiska już setki razy... Po zwycięskich wyborach o Adolfie Hitlerze z Namibii dowiedział się jednak cały świat. Jak to się stało, że mężczyzna nosi takie imię i nazwisko i czy nigdy nie pomyślał o tym, by je zmienić? Namibia: Adolf Hitler Uunona wygrał wybory Adolf Hitler Uunona należy do najważniejszej partii w Namibii, Organizacji Ludu Afryki Południowo-Zachodniej. Polityk zdobył 85% głosów w okręgu wyborczym, w którym nadal istnieje spora społeczność niemieckojęzyczna, a wiele ulic nadal nosi nazwy poświęcone niemieckim politykom, czego przykładem jest zdjęcie powyżej. Adolf Hitler z Namibii zapewnia jednak, że "nie ma nic wspólnego" z poglądami zbrodniarza. Czy nie chciał zmienić nazwiska? Adolf przyznał, że jego żona nazywa go po imieniu i jego zdaniem jest już "za późno", by je zmieniać. Mój ojciec nazwał mnie po tym człowieku. Prawdopodobnie nie rozumiał, za czym opowiadał się Adolf Hitler. Jako dziecko postrzegałem to jako całkowicie normalne imię. Dopiero gdy dorosłem, zrozumiałem, że ten człowiek chciał podbić cały świat. Fakt, że mam to imię, nie oznacza, że ​​chcę podbić Oshanę. To nie znaczy, że dążę do dominacji nad światem. - powiedział w rozmowie z niemieckim magazynem Bild. Adolf Hitler z Namibii urodził się w 1954, czyli 9 lat po śmierci dyktatora. Na listach wyborczych znalazł się jako "Adolf H.". Podziwiacie go, że mimo takiego nazwiska zdecydował się na karierę polityczną? 11:35 AhaswerObawiam się, że wtedy niemieccy Żydzi wydaje mogliby się przyczynić do wkładu wojennego Niemiec, z pewnym panem z rozwianym włosem i nazwiskiem na E. na czele."Historia jest w tej chwili słabo znana młodym Polakom, czego dowodem wpisy w tym wątku. Kluczem do zrozumienia stosunku nazistów do Polaków jest nie tylko lektura Mein Kampf czy silne uprzedzenia do Polaków w ówczesnym społeczeństwie niemieckim, ale strategia opatrzona słowem lebensraum. Tysiącletnia Rzesza miała się docelowo rozciągać aż po Ural. Niemcy nie byli zainteresowani stworzeniem niezależnego państwa ukraińskiego, mimo że Ukraińców okresowo mamili. Podobnie byłoby z Polakami gdyby ci przystąpili do paktu antykominternowskiego. Jest kompletnym nonsensem zakładanie, że Rzesza w samym środku swojego terytorium hodowałaby jakieś słowiańskie państewko, zresztą na ziemiach z góry przeznaczonych pod niemieckie osadnictwo. Skala terroru wobec ludności polskiej na ziemiach polskich dowodzi, że kwestia polska miała zostać prędzej czy później ostatecznie rozwiązana, podobnie jak kwestia żydowska."Przede wszystkim wszelkie rozważania o przyłączeniu się Polski do paktu antykominternowskiego rodzące się w niektórych chorych głowach ignorują nastroje społeczne obecne w ówczesnej Polsce. A w tej Polsce, pomimo panującego autorytaryzmu, różnych form wrogości dla innych, społeczeństwo zdecydowanie sprzeciwiało się sojuszowi z tak już na marginesie. Wszelkie rojenia o państwie polskim w sojuszu z III Rzeszą można sprowadzić do bardzo prostej kwestii. Jesteśmy dumni z tego, że w Polsce nie było rządu kolaboracyjnego. Jest to fakt. Faktem jest jednak, że nikt Polakom na poważnie utworzenia takiego państwa nie zaoferował. Dużo to mówi o stosunku hitlerowców do idei utworzenia państwa polskiego. post wyedytowany przez twostupiddogs 2019-01-27 11:46:36 11:37 zanonimizowany119150724 Legend Ktoś kiedyś stwierdził, że Polska do końca wieku miałaby co najmniej kilkunastu więcej noblistów, w samych naukach ścisłych. Prężniej rozwijałaby się też nasza na jakiej podstawie ten "ktoś" to stwierdził. Bo Einstein był Żydem? I w jaki sposób nasza kultura miałaby się prężniej rozwijać dzięki Żydom żyjących w swoich własnych grupach społecznych? 11:44 zanonimizowany869910113 Legend Yarpen, ty jesteś znany z tego, że nie masz większego pojęcia o polskiej kulturze, nauce i historii. Tymczasem my, Polacy, nie wyobrażamy sobie, jak mogłaby wyglądać polska kultura i nauka bez gigantycznego wkładu Polaków żydowskiego pochodzenia, których nazwiska można by tu wymieniać bez końca. Ich ogromna liczba dowodzi, że endecka teza o tym jakoby Żydzi w ogóle się nie asymilowali jest kłamliwa. Wkład Polaków żydowskiego pochodzenia w rozwój nauki i kultury polskiej dotyczy DOSŁOWNIE każdej możliwej, wyobrażalnej i niewyobrażalnej dziedziny, i jest nie do zakwestionowania przez średnio inteligentną osobę. Wkład ten był nieproporcjonalnie duży w stosunku do odsetka Polaków żydowskiego pochodzenia w społeczeństwie polskim. Nadreprezentacja tzw. Żydów (czyli Polaków, w tym przypadku) w naukach ścisłych, w literaturze, w polskiej szkole plakatu, w polskiej kinematografii, w polskiej medycynie, w polskim prawie, w polskiej muzyce, ogólnie na uczelniach wyższych był znamienny. Polskimi noblistami byli tacy ludzie jak Józef Rotblat, Tadeusz Reichstein, Roald Hoffmann czy Leonid Hurwicz, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Pierwszy i ostatni zawsze podkreślali swoją polskość, mimo że przyszło im pracować po wojnie poza granicami swojej więc sobie, co by było, gdybyśmy nie stracili 91% naszych Żydów... post wyedytowany przez zanonimizowany869910 2019-01-27 11:53:20 11:47 zanonimizowany119150724 Legend Yarpen, ty jesteś znany z tego, że nie masz większego pojęcia o polskiej kulturze, nauce i historii. Takie słowa kierowane przez stwórcę pojęcia "narodowość chłopska" jest dla mnie komplementem. 11:54 zanonimizowany869910113 Legend To określenie dotyczy przeca takich jak ty. I zupełnie nie powinno nikogo dziwić, że tacy jak ty w pogardzie mają polską historię, kulturę, naukę, tradycję. 12:00 zanonimizowany124620518 Generał Gdzies czytalem, ze gdyby nie wojna i mord zydow to Polska by miala/byla Hollywood ;) post wyedytowany przez zanonimizowany1246205 2019-01-27 12:01:30 12:01 @Yarpen, zadanie: sprawdź ilu intelektualistów i twórców kultury polskiej z okresu XX wieku było zasymilowanymi Żydami. @biernest aż Hollywood to może nie, ale faktycznie kinematografia rozwijała się u nas z dużym udziałem Żydów. No i jest jeszcze kwestia nauki. Tak na szybko do głowy przychodzi mi Stanisław Ulam, ale było więcej. post wyedytowany przez Hayabusa 2019-01-27 12:03:36 12:27 zanonimizowany869910113 Legend Ludwik Hirszfeld, twórca polskiej szkoły immunologicznej. Władysław Kopaliński - twórca polskiej leksykologii. Hilary Koprowski - opracował szczepionkę na polio. Janusz Korczak - światowej sławy pedagog. Abraham Stern - wybitny polski konstruktor, inżynier. Wspomniany Ulam, wraz z całą masą polskich matematyków (szkoła lwowska) i fizyków. Tedeusz Reichstein, noblista, biochemik. Andrzej Schally, kolejny noblista, także biochemik. Alfred Tarski zajmujący się logiką. Ary Sternfeld, pionier kosmonautyki. Ludwik Zamenhof, polski lekarz, twórca języka Przecież cała polska przedwojenna kinematografia związana była z producentami żydowskiego pochodzenia, z reżyserami, kompozytorami (Wars), scenarzystami (Starski) a czasem także aktorami (Henryk Vogelfänger - lwowski Tońcio czy Tadeusz Olsza). Najsłynniejszym polskim reżyserem był Michał Waszyński, Petersburski skomponował muzę do takich szlagierów jak "Ta ostatnia niedziela" czy "Tango milonga". Jan Kiepura, aktor i pieśniarz operowy, znany był także poza granicami kraju, szczególnie w krajach niemieckojęzycznych. A powojenna kinematografia? Rety. Ford od Krzyżaków, Hoffman od Trylogii, Munk z polskiej szkoły filmowej, Polański, Holland, Łazarkiewicz, Morgenstern, Skolimowski, Toeplitz czyli scenarzysta Wojny Domowej czy Kazimierz Brandys. Albo tacy aktorzy jak Krzysztof Kowalewski czy Bogumił Kobiela. Także Paweł Pawlikowski ma jakieś tam żydowskie być osobą narodowości chłopskiej (Wolakiem, cebulakiem, "prawdziwym Polakiem") by nie rozumieć znaczenia tego wkładu dla rozwoju polskiej nauki czy kinematografii, a przecież nie wymieniam jeszcze poetów, pisarzy, filozofów, historyków, piosenkarzy, rzeźbiarzy, malarzy, architektów etc. bo by się strony na GOL-u więc jeszcze raz: co by było, gdyby Hitler nie wymordował przygniatającej większości naszych Żydów? Kilkunastu więcej noblistów w naukach ścisłych? Dużo więcej wybitnych artystów? To chyba nie ulega wątpliwości, nieprawdaż? post wyedytowany przez zanonimizowany869910 2019-01-27 12:43:23 13:48😉 Ale Michnika by nie było. A za to by się Hitlerowi należało honorowe startDla niekumatych: to stop post wyedytowany przez Matysiak G 2019-01-27 13:50:29 Najlepsza odpowiedź CDL odpowiedział(a) o 20:44: Pewnie w większej części Europy zapanowałaby ideologia nazistowska a Adolf Hitler ogłosiłby się królem Europy a może i świata. Za każde nieposłuszeństwo wobec władzy zapewne ludzie trafialiby do obozów koncentracyjnych rozsianych po całym świecie. Wątpię jednak by przetrwała ona długo, zapewne po kilku latach utworzyłby się skuteczny front antynazistowski (może gdzieś na okupowanych terenach), który zaowocowałby kolejna wojna światową (lata '50 XX wieku ?). Tą zapewne III Rzesza by już przegrała a Hitler zginąłby. Tak samo skończyłyby pewnie Japonia i Włochy czyli reszta Osi. Po takiej wojnie rozpocząłby się żmudny proces odbudowywania świata po nazistowskiej dyktaturze, który trwałby po dziś dzień. Kto wie jednak czy może dzięki takiemu obrotowi sytuacji Polska uniknęłaby sowieckiego nieoficjalnego zaboru i od razu po wojnie byłaby wolnym, niezależnym państwem. Niestety to nie jedyny scenariusz, możliwe też, że zostałaby rozgrabiona w IV zaborze, z tym, że już oficjalnym i znów musiałaby czekać długie, długie lata na szanse niepodległościową. No a my (oczywiście zakładając, że wynaleziono by Internet i komputery w dzisiejszej formie) pisalibyśmy przykładowo na stronie ;) Odpowiedzi pisałbyś teraz po niemiecku ;/nie chcę sobie tego wyobrażać pewnie oprócz żydów wymiordowałby inne religie i narodowości. Jejciuu! ;( To było by okropne dziś umierałabym w kolejnym wybudowanym obozie zagłady ;/Pewnie my wszyscy umarlibyśmy bo on nie miał nic w muzgu tylko śmierć ;( ŻaLL ^^ blocked odpowiedział(a) o 11:18 Popieram Dulce by było... Świat byłby lepszy blocked odpowiedział(a) o 20:24 Rzesza Wielkoniemiecka panowałaby nad Europą. A dzisiaj pewnie zostałaby po niej tylko jakaś Wspólnota Niepodległych Państw Ciri. odpowiedział(a) o 20:39 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

co gdyby hitler wygrał